Rzecz miała miejsce nie tak dawno. Bo kilka dni temu. Dlatego jeszcze dzisiaj czuje smak pocałunków. Usta, które powinny całować inne ciało. Moje ciało, które powinno poddawać się dotykowi innej osoby.
Była piękna sierpniowa noc. Prywatka w zwykłym bloku. Pogłos muzyki niósł się jeszcze 2 osiedla dalej. 50 nieznanych sobie osób, wśród nich my. Parapetówa i oblewanie półmetka studenckich wakacji w jednym. Dodatkowo pożegnanie Mateusza, wyjeżdżał na wymianę na Cypr. Cały dzień spędziliśmy na pakowaniu jego bagaży.
– Monia, gdyby nie ty zapomniałbym o tylu rzeczach – zazwyczaj pomagałam mu z przygotowaniem do podróży. Jestem niezwykle zorganizowana, wiedział, że nikt nie zrobi tego lepiej. Przyjaźniliśmy się od niepamiętnych czasów wczesnej podstawówki. Choć wówczas ciężko to było nazwać przyjaźnią, raczej ciągnięcie za włosy i zakładanie przeciwnych sobie „gangów” 🙂 później zaczął się wiek dorastania. Pierwsze miłości, zwierzenia. Z nikim nie rozmawiało mi się lepiej. Nikt tak dobrze nie potrafił wytłumaczyć mi męskiego punktu widzenia jak Mateusz. Zanim miałam pierwszego chłopaka podjął się nauczenia mnie, całowania. Uśmialiśmy się co niemiara, choć panicznie bałam się porażki w tej kwestii. Spisał się na medal. Nigdy nie łączyło nas nic więcej. Byliśmy dla siebie niczym brat i siostra. Z punktu widzenia naszych partnerów sprawa wyglądała jednak nieco inaczej. Ilona darzyła mnie szczerą nienawiścią, a nie była przecież świadoma, że podsuwałam Mateuszowi większość pomysłów na niespodzianki dla niej, o których tak lubiła pisać później na swoim blogu. Podobnie Patryk, traktował Mateusza jak największe zło. Gdyby wiedział od kogo dostawałam wszystkie wskazówki na temat miłości oralnej 😉
Goście w mieszkaniu Piotra ani myśleli kończyć zabawę, choć połowa z nich na pewno była już w innym wymiarze świadomości. Opary alkoholu unosiły się w powietrzu. Ludzie tracili głowę. Po kątach gździły się świeżo zaprzyjaźnione parki. Szukając swojej torebki w sypialni rodziców Piotra natknęłam się na nagi tyłek koleżanki. Kiedy już weszłam oboje z nieznajomym namawiali mnie do przyłączenia się. Nie skorzystałam, choć cała sytuacja wydała mi się śmieszna.
Udałam się na taras, odpaliłam papierosa. Musiałam ochłonąć. Nie chciałam wracać w takim stanie do domu. Poczułam czyjś oddech na karku, a do ręki wręczono mi kieliszek Martini. Byłam już wystarczająco pijana, żeby nie kontrolować kolejnych lampek. Lubię ten stan totalnego odprężenia. Za mną stał Piotr, gospodarz imprezy. Zamawiał taxi dla Ilony, która niestety nie podołała trudom imprezy. Mateusz postanowił odstawić jej nieprzytomne ciało do domu.
Piotr skończył rozmawiać przez telefon, stanął niebezpiecznie blisko mnie. Przywarł całym ciałem do moich pleców, oplótł rękoma wokół talii. Oblałam się Martini i zupełnie nie wiedziałam jak zareagować. Poddałam się w milczeniu, choć sama nie wiedziałam czego oczekuję i na co się zgodzę. Jego usta zaczęły delikatnie muskać mój kark. On sam nie zdawał sobie nawet sprawy, że to jeden z najczulszych punktów mojego ciała. Zadrżałam i przymknęłam oczy. Oczekiwałam dalszego biegu wydarzeń, choć wcale nie miałam ochoty ani na Piotra, ani na nikogo innego. Co gorsza, gdzieś w głowie przewijała się myśl o Patryku, który pojechał fotografować fiordy. Byliśmy ze sobą już 3 lata. W związku pełnym wzlotów i upadków. Niestety obecnie chyląc się u upadkowi zupełnemu.
Dłonie gospodarza ślizgały się na mojej satynowej bluzce. On szeptał mi do ucha ciepłe słowa, przywierając jeszcze bardziej. Czułam na lędźwiach wypukłość jego męskości, na piersi jego zaciskającą się dłoń. Bluzka bez pleców, wiązana jedynie na szyi i wokół bioder, nie pozwoliła na założenie stanika. Piotr mógł poczuć wyraźny zarys moich średnich piersi, na pewno zwrócił uwagę na nabrzmiewające sutki. Trochę mnie to zawstydziło. Odwróciłam się i spojrzałam w jego przepite oczy. Nie wiedziałam do czego zmierza. Wtedy pochylił się i wsunął swój język w moje usta. Całował w sposób zdecydowany. Mocno ściskał moje pośladki. Nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że coś nie tak. Odsunęłam się i mimowolnie wybuchnę łam śmiechem. Zabrakło chemii. Piotr jest niezwykle atrakcyjnym mężczyzną, jednak nie dla mnie. Myślę że po tym incydencie podzielił moje zdanie. Wypiliśmy zawartość kieliszków do końca, zamieniliśmy kilka słów. Czułam, że język mi się plącze, a kolana odmawiają posłuszeństwa w pionizacji. Usiadłam z poczuciem, przesadziłam. Blask latarni za tarasem zlewał się w jasną plamę. Wszystko zaczęło wirować. Rozmawiałam ze znajomymi, choć dzisiaj już nie pamiętam o czym. Towarzystwo zaczęło się wykruszać, więc i ja szykowałam się do wyjścia. Pożegnałam najbliższe mi osoby, założyłam sweterek, wzięłam torebkę. W drzwiach minęłam się z Mateuszem.
– Monia już do domu? Noc jeszcze młoda? przywitał mnie entuzjastycznie.
– To od ciebie zależy czy do domu – powiedziałam pół żartem pół serio
– idziemy na spacer, odprowadzę cię – powiedział Mateusz chwytając mnie za rękę, a ja uśmiechnęłam się z aprobatą.
Księżyc świecił wyjątkowo jasno. Na drogach było pusto, ani żywej duszy.
Szliśmy początkowo w milczeniu. Nagadaliśmy się w końcu podczas pakowania, w ciągu dnia.
– pięknie wyglądasz. Nawet taka pijana – przerwał ciszę Mateusz. Śmiał się z mojego stanu, jak zawsze kiedy razem imprezowaliśmy. Mam słabą głowę, a on zawsze patrząc mi w oczy wie, że wypiłam już kieliszek za dużo. Bawiło go moje zachowanie po alkoholu. Wydawałam mu się zawsze taka bezbronna i nieporadna – odpowiedziałam uśmiechem. Ciężko było mi złożyć jakieś zdanie.
– wpadniesz do mnie na herbatę? – powiedział gdy mijaliśmy po drodze jego dom.
– no ale jak? Przecież twoi rodzice.. – starałam się wymigać od propozycji, by nie sprawiać kłopotu. Sama jednak nie wiem, czy chciałam, żeby przystał na moje obawy. Tak też się stało – już po chwili piliśmy mrożoną herbatę u niego w pokoju. Gadaliśmy o bieżących sprawach, żartowaliśmy. Gdy nalewał mi kolejną szklankę jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Zaśmiał się.
– co się stało? – zapytałam zaniepokojona.
– śniłaś mi się ostatnio – powiedział wyraźnie rozbawiony. – nie znałem cię takiej Monia. Miałem ci nie mówić, ale nieźle nam szło. Robiliśmy to tak jak lubisz, od tyłu. A najlepsze jest to, że miałaś na sobie te same szpilki, co dzisiaj, nie przestawał głupawo rechotać. Czułam się zmieszana, milczałam. Mojemu przyjacielowi język rozwiązał się jednak na tyle, że temat sam potoczył się dalej, przez co atmosfera podgrzała się do naprawdę wysokiej temperatury. Dla żartu zaczęłam go kusić, wykorzystując wszystkie znane mi sposoby. Lekko oblizałam usta patrząc mu prosto w oczy. Wiedziałam, że to strasznie na niego działa. Tak niewiele wystarczyło, żeby w okolicach jego rozporka pojawiła się charakterystyczna wypukłość. Już się nie śmiał, a patrzył na mnie z zainteresowaniem. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Oparłam się na dłoniach, pochyliłam w jego kierunku i delikatnie musnęłam jego usta. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Spojrzałam na niego w obawie przed wykonaniem dalszego ruchu. To w końcu mój przyjaciel. W dodatku zajęty! Powinien odmówić – natychmiast.
Tak się nie stało, choć Mateusz siedział bez ruchu. Uśmiechnął się tajemniczo. Mogliśmy to przerwać. W tej sekundzie chyba oboje mieliśmy takie same myśli. Rozpuściłam włosy upięte wcześniej w misternego koka. Kosmyki opadły mi na ramiona. Mateusz patrzył na mnie z pożądaniem. Miał wypieki. W jednej sekundzie zbliżył się do mnie i niemal wgryzł w moje usta. Położył mnie na łóżku, już nie było odwrotu. Oboje zdawaliśmy się czekać na tą chwilę od dawna. Całowaliśmy się łapczywie, nasze oddechy zlały się w jeden. Zdążyłam zdjąć jego koszulę, gdy zadzwonił telefon. To była trzeźwiejąca Ilona. Poczułam się jakby oblana kubłem zimnej wody. W trakcie tej rozmowy chciałam się bez słowa ulotnić. Spięłam włosy, poprawiłam ubranie, chwyciłam za klamkę i poczułam jego dłonie na swoich piersiach.
– nie rób tego, nie wychodź – szeptał namiętnie.
– Mateusz, nie powinniśmy – starałam się myśleć trzeźwo.
– to okropne, ale mam na ciebie ochotę. Straszną ochotę. Kochaj się ze mną – zmiękły mi kolana. Wszystko wydało mi się nieprzyzwoite i złe. A przez to takie pociągające. Rozpłynęłam się w jego ramionach, uległam.
Mateusz już nie tak łapczywie ściągał po kolei moje ubranie. Rozwiązał bluzkę i przyglądał się moim piersiom. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś patrzył na moje ciało z takim zachwytem, uwielbieniem. Brał półkule w dłonie, delikatnie głaskał, ściskał, masował. Zapomniałam o całym świecie. Całował je początkowo delikatnie i coraz bardziej namiętnie. Lizał moje sutki, ssał i przygryzał, zataczał językiem kółka. Opuszki palców zaciskał na brodawkach. Mruczałam cicho. Pocałował mnie w usta, po czym położył na nich palec i uśmiechnął się – za ścianą spali jego rodzice. Musieliśmy być bardzo cicho. Całował każdą część mojego ciała, aż dotarł pomiędzy moje uda. Jęknęłam, gdy poczułam jego ciepły język na łechtaczce. Mistrzowsko zajął się moim najczulszym miejscem. Jego język wchodził tak daleko w głąb pochwy, jak żaden inny dotąd. Pieścił moją łechtaczkę zataczając kółka – wiedział co lubię, dobrze mnie zna. Jego palce drażniły mnie od wewnątrz. Wiedziałam, że zaraz będę bliska orgazmu. Ku przekorze przerwałam tę pieszczotę. Chciałam zająć się moim kochankiem. Ku jego zdziwieniu teraz ja byłam na górze. Całowałam jego gorące usta, czując jeszcze swój własny smak. Ocierałam się stojącymi sutkami o jego klatę. Mruczał zadowolony. Dawkowałam mu tę przyjemność jak tylko mogłam. Wiedziałam, że ta noc jest nasza. Ale jednocześnie że ta noc będzie jedyną. Miało być perfekcyjnie. Ocierałam się wilgotnym łonem o jego rozporek. Nabrzmiałe krocze było gorące, pulsowało. Rozpięłam zamek, odsunęłam materiał bokserek, wyjęłam jego skarb i zanurzyłam nabrzmiały koniec w ustach. Lizałam jak mała dziewczynka, która dostała pysznego lizaka. Wielką frajdę sprawiało mi patrzenie na jego grymasy rozkoszy. Musiałam być w tych pieszczotach ostrożna, bo mój partner był już bliski finału, w każdej chwili mógł wystrzelić w moich ustach. Czułam już słonawy smak zbliżającego się wytrysku. Dałam mu ochłonąć, gdy odgarniałam włosy do tyłu. Wyginałam się i prężyłam jak młoda kotka. Chciałam być atrakcyjna. Chciałam, żeby zapamiętał to na zawsze.
Obserwował mnie przez przymknięte oczy. Wstałam, założyłam szpilki i oparłam się o biurko. Odwróciłam się posyłając mu zapraszające spojrzenie. Nie musiałam długo czekać, żeby poczuć go w sobie. Wszedł niczym piorun. Wypełnił mnie całą swoją męskością. Jego członek był duży. Początkowo czułam ból jęknęłam zaniepokojona. Ból przerodził się w nieziemską rozkosz. Nigdy wcześniej nie czułam niczego podobnego. Mateusz był początkowo bardzo delikatny. Masował moje piersi, powolnie wchodząc we mnie. Fale rozkoszy przepływały przez moje ciało. Wiatr wpadający przez uchylone okno delikatnie owiewał nasze rozgrzane ciała. Czułam chłodne powiewy na sutkach, i mojej różyczce. Mateusz drażnił moje sutki, całował kark, przez co wrażenia były spotęgowane. Pierwszy orgazm miałam po 10 minutach i szczerze mówiąc miałam już dość. Czułam się szczęśliwa i wykończona. Mój partner jednak nie przestawał. Wróciliśmy na łóżko, gdzie kochaliśmy się już nieco bardziej agresywnie tak jak lubię. Zarzucił sobie moje nogi na kark, napierał na mnie silnie i zdecydowanie. Cała drżałam. Przestawałam już kontrolować reakcje mojego ciała, niemal straciłam kontakt z rzeczywistością. Poczułam jego dłoń między nogami. Tego było za wiele. Jego zwinne palce dodatkowo pobudzały łechtaczkę. Nie wytrzymałam długo, ale skupiałam się na tym, żeby nie wydawać dźwięków. Udało się, choć przy następnym orgazmie po moich policzkach pociekły łzy. Mateusz przestał zaniepokojony.
– przepraszam Cię Monia, co się stało? Coś cię boli? – uśmiechnęłam się szczęśliwa. Wydawało mi się, że nie mam już siły, ale nie chciałam zawieść Mateusza. Dosiadłam go, choć cała byłam już odrętwiała z tej rozkoszy 🙂 on zdawał się czekać na moje przyzwolenie – nie chciał mnie zawieść. Doszedł. Wypełniło mnie przyjemne ciepło. Osunęłam się na jego klatę. Nie marzyłam o niczym innym jak tylko zasnąć w jego ramionach.
Ostatni całus, poprawienie włosów, ubrania. Szybka wizyta w toalecie. Ta noc musi pozostać tylko między nami, szeptałam. Wyszłam do domu, zostawiając go w pokoju. Jeszcze tylko jeden sms – nie przyjdę juto na lotnisko – nie lubię pożegnań. Do zobaczenia za pół roku… przyjacielu. Czy jestem szmatą? Czy zmarnowałam naszą przyjaźń? Jak będzie po jego powrocie? Nigdy wcześniej nie przeżyłam niczego podobnego. Odpowiedź na zadane pytania przyjdzie za jakiś czas. Być może dostanę nauczkę. Chyba w końcu mi się należy…