Wieczór zbliżał się ku końcowi. Słońce powoli schodziło Max wiedział, że ten wieczór będzie udany. Opadające promienie słońca oplatały jej ciało. Przybyła punktualnie. Krótka spódniczka, koszulka na ramionach, skutecznie oplatająca duże piersi wydawała się w tym momencie zbędna. Przyszła więc. Krótka rozmowa i obranie wiadomego kierunku. Zarośla nad bulwarem doskonale nadawały się do tego, co miało się tam wydarzyć. Maks mijając jedną z wielu ławek chwycił mocno Martę za pierś, przycisnął ją do siebie i zaczął wodzić językiem po jej szyi. Ona odwzajemniła się wsadzeniem dłoni w jego spodnie. Jego kutas już sterczał naprężały do granic możliwości. Max wodził rękoma po jej ciele, wsuwając je zarówno pod bluzkę, delikatnie pieszcząc cycuszki, jak również pod spódniczkę. Wydepilowana cipka w ciągu kilku chwil zrobiła się mokra. Marta zapragnęła czegoś więcej. Pchnęła Maxa na ławkę. Pochyliła się, by rozpiąć mu spodnie. Po kilku sekundach jego kutas umiejscowił się w jej ustach. Ssała go namiętnie, jakby chciała wyssać eliksir życia. Maks w tym czasie palcami pieścił zarówno jej cipeczkę jak i dupę. Nie trzeba było długo czekać, Zsunęła z siebie majtki i usiadła na Maksie, wsadzając jego sterczącego fiuta w swoją dupę. W tym czasie pieściła swoją cipkę jedną ręką, drugą ręką masowała swoje sterczące z podniecenia sutki. Z każdym kolejnym ruchem było wiadome, że Marcie tego właśnie brakowało – pożądała dużego kutasa bardziej niż powietrza. Jej jęki rozchodziły się cichym echem po okolicy. Nagle jęk oznajmiający jej orgazm przerwał ciszę panującą wokoło. Marta zeszła z Maksa i wzięła jego kutasa do ust, pieszcząc go językiem, jakby próbowała wchłonąć solidną porcję lodów. Ssała mocno, dłonią smyrając jego jądra. Poczuła nagle w swoich ustach słodkawy smak spermy. Spojrzała na Maksa. Widziała grymas rozkoszy na jego twarzy, jak wił się na ławce. Wstała, wytarła dłonią usta i odeszła, zostawiając zaskoczonego Maksa. Od tamtej pory co tydzień, o tej samej porze spotykali się, by po raz kolejny poczuć rozkosz.